Jest godzina 7 rano. Idę ulicami Londynu w ponury
poniedziałek. Trzęsę się jak galareta z powodu panującego zimna na dworze.
Dzień jak co dzień. Ludzie nie zwracają na ciebie uwagi, spiesząc się do pracy.
Naciągam czarna czapkę na uszy, żeby dać sobie więcej ciepła. Jak na listopad
jest bardzo zimno. Na oknach widać przymrozek co zwiastuje zimę. W sklepach
pojawiają się ozdoby świąteczne, chodź do samych świąt pozostało ponad miesiąc czasu. Moje nogi
poruszają się w szybkim tempie, aby dotrzeć do celu. Widzę przed sobą duży
budynek otoczony drzewami. Kieruje się do drzwi wejściowych i otwieram je. W
budynku panuje przyjemne ciepło w porównaniu do chłodnego powietrza na dworze.
Witam się z Mary-przyjemna staruszka, która jest recepcjonistką w tym szpitalu.
Odmachuje mi na moje przywitanie, a ja kieruję się do pomieszczenia dla
pracowników. Nie, nie jestem lekarzem ani pielęgniarką. Jestem stażystką, która
pomaga w robieniu badań oraz spędza czas z pacjentami. W ramach studiów,
codziennie rano przychodzę tutaj na praktyki. Otwieram pomieszczenie dla pracowników,
w którym jest pusto. Rozbieram się z kurtki, czapki oraz szalika i zostawiam je
na wieszaku oznaczonym moim imieniem. Ubieram na siebie specjalny biały fartuch
do którego przyczepiona jest plakietka z napisem „Katy :)”. Z torebki wyciągam
telefon, a następnie odkładam ja do szafki. Zamykam ją na klucz, a owy
przedmiot wkładam do kieszeni czarnych spodni. Podchodzę do tablicy korkowej
gdzie wywieszony jest grafik na cały tydzień. Kieruje swój wzrok na
poniedziałek oraz na swoje nazwisko. Dzisiaj uczestniczę w badaniu jednego z pacjentów,
a następnie idę odwiedzić trojkę innych pacjentów. Wychodzę z pomieszczenia i
kieruję się do recepcji. Mary siedzi jak zwykle na swoim skurzanym fotelu. Na jej
biurku panuje chaos ale nie brakuje tam oczywiście kubka z czarną kawą.
-Dzień dobry Mary! Jak mija ci dzień ?- pytam, uśmiechając
się w jej stronę.
-Witam cię złotko. Na razie jest spokój, ale wiesz jak to
zawsze jest.- kochana staruszka. Uwielbiam w niej to, że tak cieszy się tym co
robi i zawsze jest pozytywnie nastawiona.
- Mogłabyś mi powiedzieć w jakiej sali prowadzi badania
doktor Flyn?- pytam przysuwając się
bliżej niej.
-45 kochanie.- informuje mnie z uśmiechem.
Dziękuję jej i kieruję się w stronę windy. Na moje szczęście
winda znajduje się na parterze, wiec wchodzę do niej szybko i naciska przycisk
z numerem odpowiedniego piętra. Doktor Flyn to mężczyzna w wieku 34 lat. Jest dość
młodym i sympatycznym mężczyzną ale też świetnym lekarzem. Zdecydowanie przystojny.
Zawrócił w głowie już nie jednej pielęgniarce oraz pac jętkom. Moim zdaniem
jego wygląd jest przeciętny, ale to tylko moje zdanie. Winda zatrzymuje się, a
ja wysiadam kierując się do Sali 48. Pukam delikatnie w drzwi by po chwili
usłyszeć stłumione „Proszę wejść”. Mężczyzna
siedzi za swoim małym biurkiem, które znajduje się w rogu pomieszczenia. Po prawej stronie drzwi jest duże białe łóżko,
natomiast po drugiej stronie krzesła.
-Witaj Katy. Miło cię widzieć. – doktor Flyn uśmiecha się w
moja stronę.
-Dzień dobry. Pana również.- podchodzę bliżej jego biurka. Mężczyzna
wstaje z krzesła i kieruje się w moją stronę.
-Katy, rozmawialiśmy już na ten temat. Mów mi Jake.- podchodzi
niebezpiecznie blisko. Nie wiem czy wspominałam, ale doktor Flyn jest niezłym
podrywaczem i już nie raz próbował mnie poderwać.
- Dobrze. Więc Jake, o której pojawi się nasz pacjent?-
pytam, dyskretnie oddalając się od jego osoby. Jake otwiera swój kalendarz i
śledzi palcem zapełnione kartki.
- Dokładnie …- przerywa mu pukanie do drzwi.-…teraz.- mruga w
moją stronę aby potem podejść w stronę drzwi i zaprosić owego gościa do środka.
Doktor Flyn odsuwa się od drzwi a do
pomieszczenia wchodzi wysoki blondyn. Nasze oczy od razu się spotykają, a ja
tonę w błękicie jego tęczówek. Na jego usta wkrada się łobuzerski uśmiech, a ja
speszona odwracam wzrok.
-Niall, zapraszam. Zajmij jedno z krzeseł.- a więc ma na
imię Niall. Zdecydowanie pasuje do niego to imię. – Katy mogę cie prosić, abyś
zajęła miejsce obok mnie?- Jake kieruje ręką na krzesło bok swojego fotela. Kiwam
głową na tak i zajmuje wskazane miejsce. Czuję na sobie przenikliwy wzrok
chłopaka, ale próbuję go ignorować. Zaraz po mnie, krzesło zajmuje doktor Flyn.
-Więc Niall, to jest Katy. Jest tutaj stażystką będzie uczestniczyć w dzisiejszym spotkaniu.-
Jake wskazuje na mnie, a ja spotykam swój wzrok z błękitnymi tęczówkami.
-Niall, miło mi cię poznać.- wyciąga w moją stronę rękę. Ma bardzo
męski głos z domieszką jakiegoś seksownego akcentu.
-Katy.- ściskam jego rękę. Przez moje ciało przechodzi
przyjemny dreszcz. Speszona wyrywam rękę i odkładam je na kolano. Widzę na
twarzy chłopaka tajemniczy uśmiech.
-Pokaże teraz Katy twoją kartę, a my porozmawiamy o tym jak
się czujesz.- Jake podaje mi niebieską kartę pacjenta. Na środku jest napis „Niall Horan”. Zerkam dyskretnie na
chłopaka, który pochłonięty jest rozmową z doktorem Flyn’em. Nagle chłopak
odwraca wzrok w moją stronę, a ja przyłapana na patrzeniu na niego
czerwienieje. Szybko wbijam wzrok w kartę. Otwieram pierwszą stronę, gdzie znajdują się jego dane.
Imiona i nazwiska: Niall James Horan
Data i miejsce urodzenia: 13 września 1993, Mullingar,
Irlandia
Miejsce zamieszkania : 124 Raithin Rd Mullingar Westmeath Irelandia
Czyli stąd ten seksowny
akcent. Na następnej stronie był wykaz szczepień oraz badań przeprowadzonych od
samych narodzin aż do teraz. Czytałam kartkę za kartką by dowiedzieć się jaki
jest cel wizyty Niall’a w szpitalu. Jego wyniki badań były bardzo dobre więc
nie rozumiałam jaki jej sens tego wszystkiego. Na przedostatniej stronie
zobaczyłam powód jego obecności w szpitalu. Były tam napisane słowa, których
nigdy bym się nie spodziewała.
Data stwierdzenia choroby:
23 czerwca 2014 rok.
Choroba : Rak krwi.
Inna nazwa choroby:
Białaczka.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Witam ! Tak przedstawia się pierwszy rozdział opowiadania pt: "Na zawsze".
Jest to rodzaj wprowadzenia, więc może Wam się to wydawać nudne i krótkie.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale mam nadzieję, że szybko.
Liczę na Wasze opinie w komentarzach ;)
Kocham, Kasia ;*